Jestem o tym przekonany – mówił ks. bp Stanisław Jamrozek, biskup pomocniczy archidiecezji przemyskiej, delegat KEP ds. Ruchów, Grup, Wspólnot i Stowarzyszeń Intronizacji Jezusa Chrystusa, w audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja. W ostatnią niedzielę roku liturgicznego obchodziliśmy Uroczystość Chrystusa Króla. Tagi: prof. Grzegorz Kucharczyk, Spróbuj pomyśleć. Drogi Czytelniku naszego portalu, każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Natomiast przeciwnicy Radia Maryja w Episkopacie ostrożnie milczą. Nikt, kto pragnie zachować swoją pozycję w polskim Kościele, nie odważa się już na głośną krytykę Rydzyka. Jan Paweł II spotkał się w Watykanie z Rodziną Radia Maryja 23 marca 1994 roku. Papież Polak zwrócił wówczas uwagę na znaczenie toruńskiej rozgłośni dla Nowej Ewangelizacji oraz Kościoła i Polski. Jan Paweł II wskazywał na różnorodność treści, które emitowane są w Radiu Maryja. Jan Paweł II zawierzył Maryi wszystkie aspekty naszej rzeczywistości, sprawy małe i wielkie. We wszystkich swoich przemówieniach czy encyklikach, mówiąc o różnych problemach, zawsze powierza je Maryi. Jednocześnie wskazuje Ją jako wzór postępowania. Pierwsze słowa jakie napisał po operacji tracheotomii to „Totus Tuus”. Ks. kard. Giovanni Battista Re nie miał wątpliwości, że nie można rozmawiać z tymi, którzy kłamią i obrzucają błotem postać Jana Pawła II. Ksiądz kardynał wyraźnie powiedział, że nie można udzielić wywiadu wspomnianej telewizji, ponieważ ci, co znali z bliska Jana Pawła II, wiedzą, kim był, a był wielkim i świętym Papieżem – powiedział ks. prof. Jan Machniak w Jan Paweł II w 1979 r. wkroczył w świat życia społecznego, by przywrócić człowieka samemu człowiekowi. Drogą do takiego przywrócenia jest jedynie miłość zakorzeniona w Chrystusie. Stąd papieskie wołanie z Placu Zwycięstwa stało się zarazem wołaniem o poczucie człowieka bycia „czyimś”, a przez to bycia „kimś”. w6P7. Bernard Balayn MARYJA W ŻYCIU PAPIEŻA JANA PAWŁA II Wspominając o relacji między Papieżem a Maryją, odkrywamy ocean – wzrok napotyka przestrzeń, której granic i głębokości nie sposób uchwycić. Tajemnica bowiem jest pieczęcią każdego przymierza; w tym wypadku – przymierza między małą, „białą łódką”, a szeroką i łagodną błękitną falą, która niesie łódkę na coraz większą głębię. Człowiek w bieli nosi na palcu pierścień Rybaka Ludzi, a jego sieć od 24 lat zarzucona jest na wielki połów, którego ma on Nie można rozdzielić osób Papieża i Maryi ani też sądzić, że była Ona mniej obecna ze Swą pomocą w czasie jego życia ukrytego niż w czasie poświęconym całemu światu. Nie sposób zrozumieć tego pontyfikatu, bez obecności i działania Matki Bożej od samego urodzenia się chłopca – Karola Wojtyły. 1. „To Ja go ukształtowałam”2 Maryja przyjmuje Karola pod swój płaszcz Przychodzi na świat w roku 1920, w maju – miesiącu Maryi. Rośnie pod Jej opieką, wśród nadchodzących z ręki Opatrzności zdarzeń pierwszego okresu życia, zwłaszcza śmierci matki – 1929 oraz brata – 1932. Wszystko spoczywa teraz na barkach niezwykle pobożnego ojca, zabierającego chłopca do rozmaitych sanktuariów maryjnych, m. in. w Kalwarii Zebrzydowskiej, o której syn będzie pamiętał i do której będzie wracał przez resztę życia. Od najmłodszych lat uczęszcza on w Wadowicach do kościoła pod wezwaniem Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny, gdzie został ochrzczony. Codziennie wpatruje się tam w obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Już w swoich pierwszych wierszach: „Na twoim białym grobie” oraz „Magnificat”, daje wyraz swemu bólowi i nadziei, pokazując, jak strata najukochańszej matki prowadzi go w objęcia Matki Boga i ludzi. Dzięki klasztorom karmelitańskim, najpierw w swoim rodzinnym mieście, następnie zaś w Krakowie, pozostaje on pod wpływem duchowości tego zakonu i od dziesiątego roku życia nosi na szyi szkaplerz. Za namową Ojca Zachera zakłada i przez trzy lata kieruje lokalną Sodalicją Mariańską (ma wówczas dopiero trzynaście lat). Rozwój pobożności maryjnej Po przyjeździe Karola Wojtyły na studia uniwersyteckie do Krakowa w 1938, rozpoczyna się czas jego pogłębionej formacji maryjnej, pod szczególną opieką Matki chroniącej go przed nazistowskim okupantem. Będzie to formacja empiryczna – jego „nauczycielem”, po ojcu zmarłym w 1941, zostanie Jan Tyranowski, który wprowadzi młodzieńca w tajniki modlitwy do Chrystusa i Maryi w oparciu o studium pism wielkich świętych Karmelu – Jana od Krzyża i Teresy z Avila. Mistycy ci ukażą mu niezmierzone horyzonty łaski i pomogą zrozumieć, że jako sierota, został przygarnięty przez Maryję. W swojej parafii należy on od tej pory do koła „Żywego Różańca”, który stanie się dlań szkołą życia z Jezusem i Maryją. Szuka w nim pełni życia wewnętrznego i zjednoczenia z Bogiem. Utwierdza się w tym poszukiwaniu coraz bardziej podczas studiów na Uniwersytecie. Właśnie wtedy wyrusza na pielgrzymkę do słynnego sanktuarium maryjnego w Częstochowie, gdzie powierzy Czarnej Madonnie całą swoją przyszłość. Podtrzymywany na duchu przez Maryję w tak trudnym również dla niego czasie okupacji, wróci na Jasną Górę potajemnie, 23 maja 1943 r. Opieka Matki Bożej Jego dalsza formacja będzie miała już charakter doktrynalny – jako seminarzysta, pracując jednocześnie w fabryce, by móc znaleźć schronienie i przetrwać, Karol Wojtyła studiuje mistrzów duchowości i filozofów. Pasjonuje go dzieło św. Ludwika Marii Grigniona de Montfort „Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”. W nim odkrywa to, co stanie się dlań osią całego życia – akt poświęcenia się Bogu przez Maryję. Dniami i nocami rozmyśla nad tym, co oznacza bycie doskonałym synem Maryi. Akceptując bez zastrzeżeń refleksje Grigniona de Montfort, uważa za coś naturalnego całkowite powierzenie się Matce Bożej i bycie jej sługą. To nieograniczone zaufanie skłania Maryję, zarówno w owym czasie, jak i w przyszłości, do objęcia go szczególną ochroną przed zdarzeniami zagrażającymi życiu. Tym bardziej przywiąże się on swojej Matki; jak napisze później, „W doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”, określanym przez Grigniona de Montfort jako „niewola”, ważne jest, by dobrze poznać Maryję, ofiarować się Jej myślą, wolą i sercem, tak, aby ochrzczony został doskonale ukształtowany na podobieństwo Jezusa Chrystusa.” Traktat staje się jego książką do poduszki, źródłem natchnienia podczas modlitwy i przedmiotem rozmów z krakowskimi studentami. Akt ofiarowania się Maryi i jego pierwsze owoce. 1 listopada 1946 r., ofiarowuje się on Maryi w swoim kapłańskim sercu. Podobnie, jak św. Jan, „bierze Matkę do siebie”. Jego miłość do Najświętszej Dziewicy ciągle wzrasta. W późniejszym czasie zwróci się do kapłanów następującymi słowy: „Kapłaństwo Chrystusa pozwala nam odkryć Maryję ponownie, a nasza relacja z Nią zostaje ustanowiona w nowy, głębszy i pełniejszy sposób. Więź ta staje się bardziej zasadnicza, teologiczna.” W 1958, gdy Papież Pius XII mianuje go biskupem, Karol Wojtyła „oficjalnie” przyjmie Maryję jako Matkę swojego kapłaństwa. Obrany przezeń herb symbolizuje zarówno jego przeszłość, jak i przyszłość, oraz podwójną oś jego życia, jaką stał się krzyż. Pod jednym z ramion krzyża widnieje pierwsza litera imienia Maryi. Dewiza herbu, zapożyczona od św. Bernarda za pośrednictwem Grigniona de Montfort, brzmi: „Totus Tuus ego sum et omnia mea Tua sunt. Accipio Te in mea omnia. Proebe mihi cor Tuum, Maria”: „Cały Twój jestem, a wszystko co moje, do Ciebie należy. Przyjmuję Cię do wszystkiego, co moje. Użycz mi twego serca, Maryjo.” Bardziej niż kiedykolwiek, obecność Maryi staje się odtąd częścią jego życia. Wszystko, co czyni dla swego Pana, jest wspomagane przez Matkę. Maryja wszędzie poprzedza go na jego drogach. To ona przyprowadzi doń całe rzesze dusz potrzebujących zbawienia. Biskup Wojtyła doskonale wie, że Najświętsza Dziewica jest nie tylko Matką księży, lecz także wszystkich ludzi i całego Kościoła. Służy mu ona więc najbardziej niezawodnym oparciem. To Jej z całą ufnością powierzy swą wyczerpującą posługę, młodzież, którą zaczyna się opiekować i wywodzące się spośród niej rodziny. Przedstawia on Maryję jako absolutny wzorzec świętości, obrończynię rodzin i życia, a swoim kapłanom każe widzieć w niej ich duchową Matkę. Przewodzi pielgrzymkom do Kalwarii Zebrzydowskiej i na Jasną Górę. Kościół na świecie i w Polsce przeżywa wówczas swoje przełomowe chwile. Po II Soborze Watykańskim, przemówienia i publikacje ks. biskupa Karola Wojtyły odzwierciedlają soborowe nauczanie o Maryi, a zwłaszcza wymowę ostatniego rozdziału Konstytucji Lumen Gentium: „Maryja uczestniczy w dziele Chrystusa, tak, że nie tylko odkrywamy Chrystusa w Maryi, lecz także Maryję poprzez Chrystusa.” W ojczyźnie, aktywnie bierze on udział w obchodach jubileuszu tysiąclecia chrztu Polski (966-1966), odprawiając dziewięcioletnią nowennę, zakończoną w Krakowie (gdzie zostanie kardynałem w 1967 r.) uroczystym poświęceniem narodu Najświętszej Maryi Pannie. Coraz częściej wyjeżdżając za granicę, przybywa do Lourdes, gdzie można go ujrzeć na kolanach w krypcie, modlącego się i adorującego Najświętszy Sakrament. Nieświadomie przygotowuje się on w ten sposób do wielkiej posługi, jaką Bóg wyznaczył mu w Kościele. 2. „Ten Papież jest arcydziełem, w którym mam upodobanie”3 (1978-2000) Maryja prowadzi Papieża ku poświęceniu świata Jej Sercu Od dnia wyboru Karola Wojtyły na Papieża, cały świat poznaje dewizę która stanie się zawsze aktualnym wezwaniem do ofiarowania siebie Maryi, dla udaremnienia uknutego przez szatana planu zniszczenia świata. Jan Paweł II jest dla nas przykładem powierzenia siebie samego kierownictwu Maryi. Jego nabożeństwo do Matki Bożej porusza tłumy: od Divino Amore do Pompei, od Gwadelupy do Wilna, od Knock do Częstochowy, od Einsiedeln do Yamusukro, odwiedza on sanktuaria maryjne i poświęca ich Pani całe kraje oraz kontynenty. 3 marca 1979 zapoczątkowuje on w Rzymie zwyczaj publicznego odmawiania różańca w każdą pierwszą sobotę miesiąca. Powróciwszy do Lourdes w 1983, wyjątkowo odmawia go w języku francuskim. Nie zdarza mu się przyjmować kogokolwiek bez ofiarowania swemu gościowi różańca. W każdym z kazań i przemówień Jana Pawła II znajdziemy choć jedną wzmiankę o Maryi. Pragnie ona jednak zaprowadzić go jeszcze dalej. Matka Boża jest teraz niewiastą „idącą w pośpiechu”. Dalej oczekuje odpowiedzi na swoje orędzie z 1917 roku, które zepchnięto w niepamięć po II wojnie światowej. By przyśpieszyć wydarzenia, Bóg dopuszcza do zamachu w roku 1981, a Maryja kolejny raz ocala „swojego” Papieża, „Papieża swojego cierpienia i miłości.” W ten sposób, „ujmuje go za rękę” i prowadzi ku wielkiej konsekracji Kościoła, świata i Rosji, w Rzymie (1981 i 1984) i Fatimie (1982 i 1991). Wielkie dzieła Królowej Różańca Świętego „Biskup w białych szatach” przybędzie zatem trzy razy do Cova da Iria, znajdując radość, miłość i pokrzepienie w miejscu, gdzie Papież jest najbardziej umiłowanym gościem na świecie. Dwa razy (w 1984 i w październiku 2000, z okazji jubileuszu biskupów) będzie on przyjmował w Rzymie figurę Matki Bożej Fatimskiej, zwanej „Carelinha”. W jej koronie, jako wotum, umieszczona zostanie kula wystrzelona przez zamachowca. W międzyczasie ogłasza on Rok Maryjny 1987-88, zapowiedziawszy w Lourdes rozpoczęcie „adwentu trzeciego tysiąclecia naszej ery” od obchodów dwutysięcznej rocznicy narodzin Maryi. Pod koniec Roku Maryjnego Papież oświadcza 15 sierpnia w Bazylice św. Piotra: „Smok nie jest silniejszy od Niewiasty-Maryi. Zwieńczeniem wszystkiego jest publikacja znakomitej encykliki Redemptoris Mater – Matka Odkupiciela, 25 marca 1987 r. Królowa Różańca Świętego, poruszona wszystkimi hołdami złożonymi jej Niepokalanemu Sercu i miłością „syna, w którym ma upodobanie”, nagradza go upadkiem ateistycznego systemu na Wschodzie i odzyskaniem przez narody wolności oraz wiary. Daje nam Ona poznać moc konsekracji dokonanej zgodnie z Jej słowami, a ukazanej w proroczy sposób przez św. Ludwika de Montfort. «Apostołowie czasów ostatecznych» Podstawowy dokument Jana Pawła II poświęcony Maryi, każdym swoim słowem świadczy więc o inspiracji montfortiańskiej, bliskiej młodości oraz przygotowaniu teologicznemu autora. Jego wymowa pozwala przewidywać tryumf Maryi nad szatanem, zapowiadany począwszy od Księgi Rodzaju aż po Apokalipsę i od św. Grigniona de Montfort po objawienia w Fatimie… Montfort z przekonaniem i mocą pisze o „Apostołach czasów ostatecznych”, którzy podążając z krzyżem w jednym i różańcem w drugim ręku, pośród trudów i prześladowań zostaną doprowadzeni przez Maryję do wielkiej świętości. Złożywszy Bogu i światu ofiarę z siebie samych, będą oni dokonywać nowej ewangelizacji (zapoczątkowanej w 1916 w Fatimie wobec prostych pastuszków4 ), przyczynią się do nadejścia nowej Pięćdziesiątnicy przepowiedzianej przez Martę Robin i do powstania cywilizacji miłości, o której mówią ostatni Papieże. Kto jest pierwowzorem, przewodnikiem, koordynatorem tych wybranych dusz, „nowego Izraela”? Otóż jest nim ten, o którym Maryja mówi w trzeciej tajemnicy fatimskiej, idący swoją drogą krzyżową razem z innymi męczennikami XX w., „mąż boleści, oswojony z cierpieniem”, ofiarowujący siebie, na wzór Jezusa i Maryi, za zbawienie braci oraz wskazujący im drogę przez krzyż do zmartwychwstania. Taki jest ów niezwykły człowiek, którego dwa komponenty życia, pozornie odmienne, choć w rzeczywistości uzupełniające się, jednoczy łagodna i macierzyńska opieka Maryi, tak ściśle, że nie sposób dopatrzyć się między nimi jakiegokolwiek rozdźwięku; wszystkie ingerencje Matki w „życie ukryte” Karola Wojtyły, miały bowiem za zadanie przygotować jej Papieża do przyszłego pontyfikatu. Wydaje się, że naczelny cel tego pontyfikatu zawiera się w słowach, które mogłyby stanowić jego drugą dewizę – „Ad Jesum per Mariam”. Tak oto, jako posłuszny syn, Jan Paweł II przeżywa trzy tajemnice różańcowe: początkową radość, ból doświadczeń oraz chwałę, która go oczekuje w przyszłym życiu, a której antycypacją jest jubileusz z jego uroczystymi etapami. Już na tej ziemi otrzymuje on nagrodę sprawiedliwego, która zostanie mu jednak dana w całej pełni dopiero w niebieskim Jeruzalem, w czasie oznaczonym przez Boga, który pozwoli, aby Najświętsza Maryja Panna sama ukoronowała swego sługę. Czytelnik zrozumie zapewne, że trudno jest ująć tak obszerny temat w tak krótkim artykule. Musiałem ograniczyć się tutaj do kilku zasadniczych zagadnień. Przekład z franc.: AL, Stella Maris, nr 363 str. 9-12. Za zgodą Wydawnictwa du Parvis 1 Zdania te nawiązują do objawień otrzymanych przez ks. Jana Bosco. 2 Z objawienia danego ks. Gobbi 3 Tamże. 4 Por. mojego autorstwa: „Pasterze o poranku”. FOT. ARCH. RADIA MARYJA "Śmiało, tak dalej, śmiało" - tymi słowami zachęcał Jan Paweł II ojca Tadeusza Rydzyka do kontynuowania posługi Radia Maryja w służbie Bogu, Kościołowi i OjczyźnieO. dr Tadeusz Rydzyk CSsRW przeddzień wyboru ks. kard. Karola Wojtyły na Papieża byłem w Krakowie na uroczystościach 75-lecia pobytu Ojców Redemptorystów w kościele na Podgórzu. Zgodnie z wcześniejszymi planami miał im przewodniczyć metropolita krakowski, ale z powodu wyjazdu na konklawe do Rzymu nie mógł przybyć. Obecny był więc ks. bp Jan Pietraszko. Po Mszy św., podczas obiadu rozmawiano na temat tego, kto zostanie papieżem. Ojciec Stanisław Kwiatkowski, mój ówczesny przełożony w Szczecinku, z którym przyjechałem na uroczystości, powiedział, że oczywiście wiadomo kto - Polak. Ksiądz biskup w odpowiedzi stwierdził, że ze względu na wiek chyba nie ks. kard. Stefan Wyszyński. "Nie, kardynał Wojtyła" - odparł o. Kwiatkowski. Na to ks. bp Pietraszko: "Chyba ojciec żartuje". "Nie, niech ksiądz biskup weźmie poprawkę na Ducha Świętego" - tak zakończył się ten dialog. To była niedziela. Następnego dnia razem z o. Kwiatkowskim wróciliśmy samolotem do Koszalina. Wychodzimy z maszyny, a wtem ktoś mówi: "Kardynał Karol Wojtyła wybrany na Papieża". To było niesamowite przeżycie, ogromna radość. Był tylko jeden zgrzyt. Poszliśmy na przystanek autobusowy, żeby dojechać do Szczecinka, rozmawialiśmy, cieszyliśmy się. W pewnej chwili jedna ze sprzątających kobiet powiedziała: "Tak, znowu będzie pewnie błogosławił armaty niemieckie tak jak Pius XII". Zapytałem: "Skąd pani ma takie wiadomości? Pani się też poddała propagandzie komunistycznej, a teraz jest tylko powód do radości, że Polak został Papieżem". Wszyscy szaleli z radości, tylko ta jedna kobieta pod wpływem propagandy nie umiała się cieszyć. Skutki tej propagandy ciągle widzieliśmy w późniejszych latach. Na przykład podczas inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II byłem w Szczecinku, obok znajdowało się Borne-Sulinowo, rosyjskie miasteczko wojskowe, mówiono, że mieszka tam nawet 30 tys. Rosjan z rodzinami. W tym dniu zabronili im gdziekolwiek wychodzić, słyszeliśmy, że pozabierali im też telewizory, by nie oglądali transmisji z placu św. Piotra. Później odbierali autobusy zamówione po to, by jechać na spotkanie z Ojcem Świętym, robili propagandę, by ludzie nie pojechali do miejsc, gdzie miał być Jan Paweł II. Analogiczną propagandę robiono po śmierci Ojca Świętego, by zniechęcić Polaków do wyjazdów do Rzymu, i taką samą sprytną propagandę uprawiało się teraz, przed beatyfikacją, żeby jak najmniej Polaków pojechało na tę uroczystość do czasie pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny byłem w Gnieźnie, w Krakowie, w Nowym Targu. Jakie rzucano nam kłody pod nogi! Na przykład nie chcieli nam dać autokaru, który już był zamówiony, a mieliśmy śpiewać razem z młodzieżą na spotkaniu z Ojcem Świętym w Gnieźnie. Powiedziałem wtedy: jeżeli nie dacie, to powiem o tym dziennikarzom, również zagranicznym. Udało się nam dojechać, bo nie poddawaliśmy się wszechobecnej propagandzie. Władza komunistyczna posuwała się nawet do tego, że wożono trumny po to, by przestraszyć ludzi, że w tłumie będą się deptać. Szyto sutanny dla służb specjalnych. Robiło się i robi wiele, by zatrzymać ludzi na Janie Pawle II - nawet jako supergwieździe - ale odwrócić uwagę od nauczania Ojca ARCH. RADIA MARYJA Podczas III Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja najmłodsi słuchacze wręczyli Ojcu Świętemu "księgi zobowiązań modlitwy różańcowej w intencji Papieża", 18 kwietnia 1996 r. Marzenie się spełnia Marzyłem w swoim życiu o centrum ewangelizacji, o miejscu, gdzie świeccy pogłębialiby swoją wiedzę teologiczną, umacniali życie duchowe, aby byli coraz bardziej uczniami Chrystusa - Jego apostołami. Wiele myślałem o multiplikacji posługi, którą sprawowałem jako kapłan, misjonarz. A więc druk, media. Zaraz po święceniach kapłańskich, na początku lat 70., szukałem filmów, przezroczy, gdzieś zdobyłem mały powielacz - nazywał się ORMIK, bardzo prosty, prymitywny. To było wtedy nielegalne. Odbijałem dzieciom różne pomoce katechetyczne. Potem przyszły kamery, magnetowidy. Wreszcie Radio Maryja. Wcześniej, pamiętam, to był rok 1984 r., mogłem być dzięki ks. Stanisławowi Dziwiszowi, osobistemu sekretarzowi Ojca Świętego, pierwszy raz z grupą ludzi z Krakowa (30 osób) na Mszy Świętej w prywatnej kaplicy Papieża. Przedstawiłem wszystkich Janowi Pawłowi II. Ojciec Święty zobaczył, że jestem redemptorystą z Krakowa, i powiedział: "Wasz kościół w Krakowie jest moim kościołem. Każdego dnia, gdy szedłem w czasie wojny do pracy czy z pracy, wstępowałem u was do Matki Bożej".Ta rozmowa była jeszcze dłuższa. Ojciec Święty zapytał mnie: Co ojciec chce robić? Powiedziałem więc o moim marzeniu, o centrum ewangelizacji i poprosiłem o błogosławieństwo. Ojciec Święty długo na mnie patrzył... W duchu mówiłem: "Boże, On czyta moje wnętrze, co tam widzi?". Wydawało mi się, że patrzy bardzo długo. Potem Ojciec Święty pobłogosławił mnie i dał mi różaniec. Od tego momentu zaczęło się straszne cierpienie, wiem, że bez łaski Bożej bym tego nie wytrzymał. To było przygotowanie do tego, co jest teraz: do tych wszystkich trudnych spraw, przeróżnych pomówień, oszczerstw, ataków medialnych i nie tylko medialnych. Bez tamtego przeżycia nie wytrzymałbym tych trudnych doświadczeń od chwili rozpoczęcia przygody z Radiem Maryja i innymi dziełami ewangelizacyjnymi. Gdy już zaczęło się Radio Maryja, zadzwoniłem w 1992 r. do Watykanu i poprosiłem o połączenie mnie z ks. prałatem Stanisławem Dziwiszem. Zapytałem, czy moglibyśmy poprosić o audiencję u Ojca Świętego. Ksiądz prałat zapytał: kiedy? Zastanowiłem się i wypadło, że będzie to 4 listopada. Ponieważ nie chcieliśmy przeszkadzać w dniu imienin Ojca Świętego, zaproponowałem inną datę, ale ks. prałat Dziwisz powiedział: "Przyjeżdżajcie 4 listopada". Przyjechaliśmy razem z ojcem prowincjałem i ojcami - najbliższymi współpracownikami. Oczywiście byliśmy na Mszy Świętej w prywatnej kaplicy papieskiej, tam gdzie był obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który teraz znajduje się u nas. Potem była rozmowa w prywatnej bibliotece Ojca Świętego, rozmowa o Radiu Maryja, o mediach. Ofiarowując Janowi Pawłowi II zestaw do odbioru Radia Maryja, myślałem, że może chociaż siostry zakonne będą nas słuchać i będzie już bezpośredni przekaz Radia, a nie opinie o ARCH. RADIA MARYJA I Pielgrzymka Rodziny Radia Maryja do Ojca Świętego, 23 marca 1994 r. "Śmiało"!Potem nastąpiło więcej spotkań, pielgrzymki... Pierwsza odbyła się 24 marca 1994 roku. Wiązała się z dużymi trudnościami, już wszystko było przygotowane i nagle ktoś mówi w Rzymie, że Ojciec Święty nas nie przyjmie. Boże, jak to? Przyjechało kilka tysięcy ludzi... Ojciec Konrad Hejmo powiedział, żebyśmy poszli do Bazyliki św. Piotra. Idziemy, wpuszczają nas, każą iść do przodu, gdzie było przygotowanych kilka miejsc przy konfesji św. Piotra. Zbliża się Ojciec Święty, podchodzi do mnie, pokazuje na mnie i mówi: "To jest ten ojciec Rydzyk, którego się wielu w Polsce boi. Ale śmiało, tak dalej, śmiało". Mówię: "Naprawdę, Ojcze Święty, "tak dalej""? "Tak jest, tak dalej". "To proszę o błogosławieństwo na to "tak dalej"". I klęknąłem. Ojciec Święty położył rękę na mojej głowie, pobłogosławił... Był to Rok Rodziny, daliśmy Ojcu Świętemu różaniec z obrączek małżeńskich i pierścionków ofiarowanych przez słuchaczy Radia Maryja. Na łączeniu grawer na naszą prośbę w ostatnim dniu przed wyjazdem do Rzymu umieścił okolicznościowy napis: "Jesteśmy z Tobą, Ojcze Święty, Radio Maryja, 1994 r.". Ojciec Święty pobłogosławił ten różaniec. A w 1997 r. ofiarował go Jasnej Górze. Wtedy Ojciec Święty przyjechał do Polski i ani razu nie powiedział o Radiu Maryja. Dlaczego tak się stało? Podobno po wylądowaniu samolotu z Ojcem Świętym z Rzymu we Wrocławiu ktoś powiedział, że tego wymaga polska racja stanu i dobro Kościoła. Informację tę przekazał mi śp. ks. Mirosław Drozdek, któremu miał powiedzieć o tym ktoś z ochrony Ojca Świętego, kto się wtedy nawrócił pod wpływem Jana Pawła II. I rzeczywiście Ojciec Święty nie zwrócił się wtedy ani razu do Rodziny Radia Maryja. Były tysiące ludzi z transparentami, flagami, szczególnie w Zakopanem - stali w deszczu, w błocie, smutni, że Ojciec Święty nic do nich nie powiedział. Płakali. Mówiłem wtedy: "Oddajcie to Panu Bogu, Matce Najświętszej, niech będzie to nasza ofiara. Pan Bóg to wszystko wynagrodzi". A potem okazało się, że właśnie w czasie tej pielgrzymki Ojciec Święty "przemówił" do Rodziny Radia Maryja. Pewnego dnia byliśmy na Jasnej Górze z o. Waldemarem Gonczarukiem i o. Grzegorzem Mojem - modlimy się w kaplicy Cudownego Obrazu, w pewnej chwili ks. abp Stanisław Nowak i ojcowie paulini wynoszą na Apel Jasnogórski oryginał listu apostolskiego "Rosarium Virginis Mariae", który Ojciec Święty ofiarował Jasnej Górze. Ojciec przeor Marian Lubelski mówi, że tu w 1997 r. Jan Paweł II zostawił Matce Bożej różaniec od Rodziny Radia Maryja i jest on umieszczony na złotej róży przekazanej Matce Bożej Częstochowskiej w 1979 roku. W ten sposób Ojciec Święty wszystko powiedział - wymowa tego daru może była ważniejsza niż słowa. Każdego roku mogłem być przynajmniej parę razy u Jana Pawła II na tzw. baciamano [ucałowaniu pierścienia], zawsze tam było kilka słów, były pytania o Radio Maryja i błogosławieństwo dla ludzi i dzieł. Najdłuższe spotkanie trwało ok. 2 godzin. Ojciec Święty wypytywał o wszystko, kto i jak przeszkadza Radiu Maryja. Wspierał nas, pytał, kiedy będzie telewizja. Zawsze prosiłem tylko o błogosławieństwo. "Tylko się nie daj, pamiętaj, najważniejsze, to się nie dać" - mówił Ojciec Święty. Jestem bardzo wdzięczny ks. kard. Stanisławowi Dziwiszowi, bo bez niego nie byłoby tego dojścia do Ojca Świętego, i o. Konradowi Hejmie. I tak było do końca. Jan Paweł II tysiące razy zwracał się do mediów, do dziennikarzy, ale także zwracał się do Rodziny Radia Maryja; mamy sześć przemówień Ojca Świętego skierowanych tylko do nas. Jan Paweł II bardzo nas wspierał duchowo i bronił. Bez Niego nie byłoby tego Radia, jestem tego pewien. Pewne siły nie zgadzają się na takie media, tu jest modlitwa, jest Różaniec, Eucharystia, katecheza. Cały czas uczymy się, komunikujemy, żeby dojść do poznania prawdy - prawda nas wyzwoli - do jedności w miłości, a szatan tego ARCH. RADIA MARYJA Różaniec z obrączek małżeńskich i pierścionków - ofiarowany Ojcu Świętemu podczas I pielgrzymki Rodziny Radia Maryja do Rzymu - Jan Paweł II podarował osobiście Matce Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze podczas pielgrzymki do Ojczyzny w czerwcu 1997 roku. Jest on umieszczony na papieskiej róży przy Cudownym Obrazie Królowej Polski Czy Jan Paweł II był rozczarowany wolną Polską, dlaczego ściskał rękę generałowi Jaruzelskiemu i czy lubił Radio Maryja? – pyta „Gazeta Wyborcza” ojca Ziębę. W rozmowie z Dominiką Wielowieyską prezes Instytutu Tertio Millennio, który przyjaźnił się z Ojcem Świętym, uważa za „nieuprawnione dywagacje” jakoby Jan Paweł II był niezadowolony z Trzeciej Rzeczypospolitej. „Ale nam się wydarzyło…” „Był krytyczny wobec polskiej rzeczywistości, ale wiedział, że idziemy do przodu, i cieszył się z tego. Nie widział wszystkiego w barwach czarno-białych. Nie chciał się zapisywać ani do obozu entuzjastów, ani do czarnowidzących, którzy w Polsce widzieli samo zło. Mówił i o niuansach, i o plusach. W 1999 r. w Sejmie powiedział najbardziej pozytywnie: »Ale nam się wydarzyło…«” – zauważa o. Zięba. Dominikanin przyznaje, że Jan Paweł II spodziewał się, że po upadku komunizmu „tak jak w Niemczech po II wojnie światowej dojdzie u nas do debaty o wartościach podstawowych, o fundamentach, na jakich będziemy budować demokrację, aby oderwać się od złej przeszłości”. „A w Polsce tej debaty nie było. Zaczęto deprecjonować osiągnięcia bezkrwawej rewolucji »Solidarności«. Udało nam się stworzyć największy i najpiękniejszy ruch społeczny na świecie, który połączył ludzi wierzących i niewierzących, wyzwalał dobrą energię, i wartość ta została błyskawicznie zaprzepaszczona. O ludziach Solidarności zaczęto mówić »etosiarze«, »solidaruchy«, »styropianiarze«” – ubolewa o. Zięba. Ani lewica, ani prawica Były prowincjał polskich dominikanów zwraca też uwagę na niezrozumienie zarówno przez środowiska lewicowe jak i prawicowe wypowiedzi Papieża w latach 90. na temat ówczesnej Polski, w których piętnował on aborcję i marginalizowanie katolików w życiu publicznym. „Część ludzi mówiła, że papież poucza, że nie rozumie demokracji. A Jan Paweł II tłumaczył, że demokrację trzeba budować na wartościach. Z kolei katolicka część sceny politycznej instrumentalnie traktowała te homilie i głosiła: papież nas popiera. Papież był rozczarowany postawą tych partii, które w nazwach używały określeń »katolicki« czy »chrześcijański«” – mówi o. Zięba. „Jan Paweł II powiedział, ze ludzie wierzący mogą w Polsce doświadczać nietolerancji i być wyszydzani. Ale to zdanie zostało wyrwane z kontekstu. I prawica triumfalnie obsadziła się w roli prześladowanych. Z kolei lewica ogłosiła, że papież nie rozumie już Polski. Owszem, mówił też o aborcji, bo prawa człowieka, w tym prawo podstawowe – do życia, były bardzo ważne w jego nauczaniu, więc trudno, aby o tym milczał” – podkreśla dominikanin. O Jaruzelskim i Radiu Maryja O. Zięba, który przed wstąpieniem do Zakonu Kaznodziejskiego działał w opozycji demokratycznej, przyznaje w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że było dla niego „wówczas trudne”, gdy w czasie pielgrzymek do Polski w 1983 i 1987 roku Ojciec Święty witał się z generałem Wojciechem Jaruzelskim. „To było dla mnie wówczas trudne. Ojciec Święty podaje generałowi rękę i nie daje sygnału, że to przecież dyktator, autor stanu wojennego. Co więcej, Jan Paweł II ściskał też ręce esbekom, którzy mieli służbę w trakcie jego wizyty. Jakby nie widział, jaka jest ich rzeczywista rola i ile zła mają na sumieniu” – wspomina zakonnik. „Ale później dowiedziałem się z akt, że to zachowanie papieża miało konsekwencje – w »resorcie« ten gest zrobił wrażenie. Ich zawsze indoktrynowano, że opozycja was nienawidzi, że jak dojdzie do władzy, to was powywieszają, musicie być twardzi. I nagle ten wrogi przywódca zachowuje się w sposób ludzki i z szacunkiem” – dodaje o. Zięba. Zakonnik wskazuje, że „Papież zawsze na pierwszym miejscu widział w każdym osobę i jej nieskończoną godność. Dobrze też wiedział, że władze używały Kościoła do firmowania swoich poczynań, ale siła papieskiego autorytetu była tak duża, że bilans wpływu jednej strony na drugą był zawsze pozytywny dla Ojca Świętego”. Pytany o stosunek Papieża z Polski II do rozgłośni o. Tadeusza Rydzyka, dominikanin odpowiada, że „na pewno Jan Paweł II doceniał wymiar religijny Radia Maryja, ale dystansował się od jego politycznych zaangażowań”. Nie dla księdza polityka „Wielokrotnie mówił i pisał o nieangażowaniu się duchownych w bieżącą politykę. Niestety, nie wszyscy kapłani byli wierni nauczaniu papieskiemu. A papież konsekwentnie tłumaczył, że trzeba dostrzegać złożoność procesów politycznych i społecznych, a swoich poglądów politycznych księża nie powinni rozgłaszać publicznie, a tym bardziej prezentować ich jako nauczanie Kościoła” – stwierdza o. Zięba. 7 maja 2014, 10:55 zespół redakcyjny serwisu WWW - Wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby. Troska o jedność jest dla nas, jako dla Zakonu, czymś bardzo charakterystycznym. Jest motorem całego naszego działania. Wszystkie modlitwy, wszystkie trudy, które podejmujemy, ofiarujemy w intencji, aby Ciało Chrystusa zostało na nowo połączone. Aby „skandal podziału” – jak mówił Jan Paweł II – został zażegnany i byśmy wszyscy mogli spotkać się przy Ołtarzu Chrystusa (…). Św. Brygida jest orędowniczką pokoju i jedności, a to jest nam dziś bardzo potrzebne – mówiła s. Emanuela Kruszewska z Zakonu Najświętszego Zbawiciela (pot. siostry brygidki), podczas „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja. W Kościele obchodzimy w sobotę – 23 lipca – święto św. Brygidy, patronki Europy. Kobieta wypełniała w swoim życiu różne powołania. W pierwszym okresie była żoną i matką ośmiorga dzieci. Gdy po 28 latach małżeństwa została wdową, rozpoczął się drugi okres. Wówczas otrzymała od Pana Boga misję założenia Zakonu Najświętszego Zbawiciela. Żyła w latach 1303-1373. – Co charakteryzowało św. Brygidę? Była kobietą niezwykle świadomą, zupełnie wyjątkową jak na swoją epokę. Zajmowała bardzo ważne stanowiska w czasie, kiedy jeszcze należała „do tego świata”: była na dworze królewskim, doradzała władcom. Przede wszystkim była kobietą zakochaną w Panu Bogu, przez całe życie bardzo wytrwale Go szukającą. Została obdarzona niezwykłymi mistycznymi darami i wizjami. Miała szerokie rozumienie tajemnicy Chrystusa i Kościoła. Najbardziej znane są jej objawienia pasyjne Męki Pańskiej – zaznacza s. Emanuela Kruszewska. Św. Brygida to przede wszystkim orędowniczka jedności. Jej zadanie kontynuują obecnie siostry brygidki. – Troska o jedność jest dla nas, jako dla Zakonu, czymś bardzo charakterystycznym. Jest motorem całego naszego działania. Wszystkie modlitwy, wszystkie trudy, które podejmujemy, ofiarujemy w intencji, aby Ciało Chrystusa zostało na nowo połączone. Aby „skandal podziału” – jak mówił Jan Paweł II – został zażegnany i byśmy wszyscy mogli spotkać się przy Ołtarzu Chrystusa (…). Św. Brygida jest orędowniczką pokoju i jedności, a to jest nam dziś bardzo potrzebne – podkreśla. Zakon Najświętszego Zbawiciela na przestrzeni wieków nie został oszczędzony przez reformację i prześladowania. – Ekspansja życia brygidzkiego po śmierci św. Brygidy była bardzo wielka. Nasze klasztory było obecne w całej Europie. Później różnie się to kształtowało. W Skandynawii w czasach reformacji niemal wszystkie klasztory przestały istnieć. Jeśli chodzi o polskie ziemie, zadziało się to w XIX wieku poprzez rozbiory Polski. Nasze dobra były konfiskowane, klasztory zamykane. Dzieliłyśmy tę sytuację z wieloma innymi klasztorami – wyjaśnia gość Radia Maryja. Jednym z miejsc, do których siostrom brygidkom udało się wrócić – jest Gdańsk. – Natomiast Częstochowa jest naszym nowym klasztorem. Nie byłyśmy tu wcześniej – dodała s. Emanuela Kruszewska. 1 października 1999 roku św. Jan Paweł II ogłosił św. Brygidę współpatronką Europy (razem ze św. Katarzyną ze Sieny i św. Teresą Benedyktą od Krzyża). Cała rozmowa z s. Emanuelą Kruszewską dostępna jest [tutaj]. *** Modlitwa Świętej Brygidy Panie! Przyjdź szybko i rozjaśnij noc. Tak tęsknię do Ciebie, Jak tęsknią umierający. Powiedz mojej duszy, że nic nie dzieje się bez Twego przyzwolenia, a na co Ty przyzwalasz, nie pozostanie bez pocieszenia. O Jezu, Synu Boży, który stałeś cichy przed swymi sędziami, nałóż więzy na mój język, dopóki nie przemyślę, co i jak mam mówić. Wskaż mi drogę i spraw, abym była gotowa po niej kroczyć. Niebezpiecznie jest zwlekać i niebezpiecznie się spieszyć. Odpowiedz na moje błaganie i wskaż mi drogę. Przychodzę do Ciebie jak zraniony człowiek do lekarza w poszukiwaniu pomocy. Udziel mi Panie, pokoju serca! Amen. Orędzie Ojca Świętego na Światowy Dzień Misyjny 2003 r. Drodzy Bracia i Siostry! 1. Od samego początku powierzyłem swój pontyfikat szczególnej opiece Maryi. Później wielokrotnie wzywałem całą wspólnotę wierzących do przeżywania na nowo doświadczenia Wieczernika, gdzie uczniowie «trwali jednomyślnie na modlitwie (…) z Maryją, Matką Jezusa» (Dz 1, 14). Już w pierwszej encyklice Redemptor hominis napisałem, że tylko w klimacie żarliwej modlitwy możemy otrzymać «zstępującego na nas Ducha Świętego (por. Dz l, 8) i staniemy się świadkami Chrystusa 'aż po krańce ziemi’ (tamże), podobnie jak ci, którzy z Wieczernika jerozolimskiego wyszli w dniu Pięćdziesiątnicy» (n. 22). Kościół coraz bardziej uświadamia sobie, że jest «matką», na wzór Maryi. Jest on «jakby kołyską — jak pisałem w bulli Incarnationis mysterium z okazji Wielkiego Jubileuszu Roku 2000 — w której Maryja składa Jezusa, aby wszystkie narody mogły Go wielbić i kontemplować» (n. 11). Tą duchową i misyjną drogą Kościół pragnie iść dalej zawsze pod opieką Najświętszej Maryi Panny, Gwiazdy nowej ewangelizacji, promiennej Jutrzenki i niezawodnej Przewodniczki na naszej drodze (por. Novo millennia ineunte, 58). 2. W październiku ubiegłego roku, rozpoczynając 25. rok mej posługi Piotrowej, ogłosiłem — by niejako przedłużyć duchowy klimat Roku Jubileuszowego — specjalny Rok poświęcony odkrywaniu na nowo modlitwy różańcowej, tak bardzo drogiej tradycji chrześcijańskiej; Rok, przeżywany pod okiem Tej, która zgodnie z tajemnym planem Boga poprzez swoje «tak» przyczyniła się do zbawienia ludzkości, a z nieba nadal czuwa nad tymi, którzy do Niej się uciekają, zwłaszcza w trudnych chwilach życia. Pragnę, aby Rok Różańca stał się dla wiernych wszystkich kontynentów okazją sprzyjającą zgłębianiu sensu powołania chrześcijańskiego. Ucząc się od Dziewicy i naśladując Jej przykład, każda wspólnota będzie mogła lepiej ukazać swój wymiar «kontemplacyjny» i «misyjny». Światowy Dzień Misyjny, który przypada właśnie na koniec tego specjalnego roku maryjnego, jeżeli zostanie należycie przygotowany, będzie mógł pobudzić wspólnotę Kościoła do bardziej wielkodusznego pełnienia tego zadania. Zwracanie się z ufnością do Maryi przez codzienne odmawianie różańca i rozważanie tajemnic życia Chrystusa będzie wyraźnie przypominać, że misja Kościoła musi być wspierana przede wszystkim modlitwą. Postawa «słuchania», do jakiej skłania modlitwa różańcowa, zbliża wiernych do Maryi, która «zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu» (Łk 2, 19). Wielokrotna medytacja słowa Bożego uczy obcowania «z Panem Jezusem poprzez — można by powiedzieć — Serce Jego Matki» (Rosarium Virginis Mariae, 2). Kościół bardziej kontemplacyjny: kontemplacja oblicza Chrystusa 3. Cum Maria contemplemur Christi vultum! Często powracają mi na myśl te słowa: wraz z Maryją kontemplować «oblicze» Chrystusa. Mówiąc o «obliczu» Chrystusa, mamy na myśli Jego rysy ludzkie, w których przejawia się blask wiecznej chwały Jednorodzonego Syna Ojca (por. J 1, 14). «Chwała Bóstwa rozświetla oblicze Chrystusa» (Rosarium Virginis Mariae, 21). Kontemplacja oblicza Chrystusa skłania do głębokiego i angażującego poznawania Jego tajemnicy. Kontemplacja Jezusa oczyma wiary prowadzi do zagłębienia się w tajemnicy Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Jezus mówi: «Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca» (J 14, 9). Przez modlitwę różańcową postępujemy tą mistyczną drogą «w towarzystwie i w szkole Jego Najświętszej Matki» (Rosarium Virginis Mariae, 3). Co więcej, Maryja staje się naszą Nauczycielką i Przewodniczką. Dzięki działaniu Ducha Świętego pomaga nam uzyskać ową «spokojną odwagę», która rodzi zdolność przekazywania innym doświadczenia Jezusa i nadziei, ożywiającej wierzących (por. Redemptoris missio, 24). Patrzmy zawsze na Maryję, niedościgniony wzór! W Jej Sercu wszystkie słowa Ewangelii znajdują nadzwyczajny odzew. Maryja jest kontemplacyjną «pamięcią» Kościoła, który żyje pragnieniem ściślejszego zjednoczenia się ze swym Oblubieńcem, by w większym stopniu oddziaływać na społeczeństwo. Jak postępować wobec wielkich problemów, niezawinionego cierpienia, niesprawiedliwości wyrządzanych z zuchwałą arogancją? W szkole Maryi, która jest naszą Matką, wierzący uczą się rozpoznawać w pozornym «milczeniu Boga» słowo, które rozbrzmiewa w ciszy dla naszego zbawienia. Kościół bardziej święty: naśladowanie i umiłowanie oblicza Chrystusa 4. Wszyscy wierzący powołani są na mocy chrztu do świętości. Sobór Watykański II w Konstytucji dogmatycznej Lumen gentium podkreśla, że powszechne powołanie do świętości polega na wezwaniu wszystkich do doskonałej miłości. Świętość i misja są nierozdzielnymi aspektami powołania każdego ochrzczonego. Zadanie, by stawać się coraz bardziej świętymi, jest ściśle złączone z obowiązkiem szerzenia orędzia zbawienia. «Każdy wierny — przypominałem w Redemptoris missio — powołany jest do świętości i do działalności misyjnej» (n. 90). Kontemplowanie tajemnic różańca zachęca wiernego, by szedł za Chrystusem i tak dalece dzielił z Nim życie, by mógł powiedzieć za św. Pawłem: «Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus» (Ga 2, 20). Jeżeli wszystkie tajemnice różańca są ważną szkołą świętości i ewangelizacji, tajemnice światła uwydatniają szczególne aspekty naszego życia Ewangelią. Chrzest Jezusa w Jordanie przypomina, że każdy ochrzczony został wybrany, aby stał się w Chrystusie «synem w Synu» (por. Ef l, 5; por. Gaudium et spes, 22). Podczas wesela w Kanie Maryja zachęca do posłusznego słuchania słowa Pana: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie» (J 2, 5). Głoszenie Królestwa oraz wezwanie do nawrócenia to wyraźne polecenie dla wszystkich, aby weszli na drogę świętości. W przemienieniu Jezusa ochrzczony doświadcza oczekującej go radości. Rozważając ustanowienie Eucharystii, powraca nieustannie do Wieczernika, gdzie Boski Nauczyciel pozostawił swoim uczniom najcenniejszy skarb: samego siebie w Sakramencie Ołtarza. Słowa, które Dziewica wypowiada w Kanie, stanowią niejako maryjne tło wszystkich tajemnic światła. Głoszenie bliskiego Królestwa, wezwanie do nawrócenia i do miłosierdzia, przemienienie na górze Tabor i ustanowienie Eucharystii znajdują bowiem w Sercu Maryi szczególny odzew. Maryja niezmiennie wpatruje się w Chrystusa, zachowuje niczym skarb każde Jego słowo i pokazuje nam wszystkim, jak być autentycznymi uczniami Jej Syna. Kościół bardziej misyjny: ukazywanie oblicza Chrystusa 5. W żadnej epoce Kościół nie miał tak wielu możliwości głoszenia Jezusa, jakie istnieją obecnie dzięki rozwojowi środków społecznego przekazu. Właśnie dlatego musi dziś ukazywać oblicze swego Oblubieńca poprzez bardziej widoczne świadectwo świętości. Wie on, że w tym niełatwym zadaniu wspiera go Maryja. Od Niej «uczy się» być «dziewicą», całkowicie oddaną swojemu Oblubieńcowi Jezusowi Chrystusowi, i «matką» licznych dzieci, które rodzi do nieśmiertelnego życia. Pod uważnym spojrzeniem Matki wspólnota Kościoła rozwija się jak rodzina, ożywiana przemożnym wylaniem Ducha Świętego, i gotowa podjąć wyzwania nowej ewangelizacji, kontempluje miłosierne oblicze Jezusa w braciach, zwłaszcza ubogich i potrzebujących, w tych, którzy są daleko od wiary i od Ewangelii. W szczególności Kościół nie boi się głośno mówić światu, że Chrystus jest «Drogą, Prawdą i Życiem» (por. J 14, 6); nie obawia się głosić z radością, że «’dobra nowina’ (…) ma swe centrum, a nawet całą swoją treść w Osobie Chrystusa, Słowa, które stało się ciałem, jedynego Zbawiciela świata» (Rosarium Virginis Mariae, 20). Koniecznie trzeba przygotować kompetentnych i świętych ewangelizatorów; należy dołożyć starań, by nie osłabł zapał w apostołach, szczególnie w pełnieniu misji «ad gentes». Różaniec, jeżeli w pełni odkryje się i doceni jego wartość, stanowi zwyczajną i zarazem skuteczną pomoc duchową i pedagogiczną w formowaniu Ludu Bożego do pracy na rozległym polu działalności apostolskiej. Konkretne zadanie 6. Zadanie pobudzania aktywności misyjnej nadal winno być poważnym i konsekwentnie wypełnianym obowiązkiem każdego ochrzczonego i każdej wspólnoty kościelnej. Szczególniejszą i sobie właściwą rolę mają do spełnienia w tym zakresie oczywiście Papieskie Dzieła Misyjne, którym dziękuję za dotychczasową wielkoduszną pracę. Chciałbym zachęcić wszystkich do gorliwszego odmawiania różańca świętego, tak indywidualnie, jak i we wspólnocie, aby wyjednać u Pana łaski, których Kościół i ludzkość szczególnie potrzebują. Zachęcam dosłownie wszystkich: dzieci i dorosłych, młodzież i osoby w podeszłym wieku, rodziny, parafie i wspólnoty zakonne. Wśród licznych intencji nie chciałbym pominąć sprawy pokoju. Wojna i niesprawiedliwość mają swe źródło w «podzielonym» sercu. «Kto przyswaja sobie misterium Chrystusa — a różaniec właśnie do tego prowadzi — dowiaduje się, na czym polega sekret pokoju, i przyjmuje to jako życiowy projekt» (Rosarium Virginis Mariae, 40). Jeżeli różaniec będzie wyznaczał rytm naszego życia, stanie się szczególnie skutecznym narzędziem budowania pokoju w sercach ludzi, w rodzinach i między narodami. Razem z Maryją możemy otrzymać wszystko od Jej Syna Jezusa. Wspierani przez Maryję, nie zawahamy się wielkodusznie poświęcić się głoszeniu orędzia Ewangelii aż po najdalsze krańce ziemi. Z tymi uczuciami z serca wam błogosławię. Watykan, 12 stycznia 2003 r., w święto Chrztu Pańskiego źródło 0 0 głosów Oceń ten tekst!

jan paweł ii o radiu maryja